Blue Flower

Mary Pix (1666 - 17 maja 1709) [1] był angielskim powieściopisarzem i dramaturgiem. Akta kościelne wskazują, że mieszkała w Londynie, poślubiając

George'a Pixakupca krawieckiego z Hawkhurst w hrabstwie Kent w 1684 roku. W zapisach o chrzcie ujawniono, że miała dwóch synów, George'a (1689) i Williama (1691). Wygląda na to, że George zmarł w 1690 roku.

 

Za Słownikiem Biograficznym

 

 

Piksa Michał (1883–1945), muzyk ludowy, gawędziarz. Ur. 29 XII w Szczereżu koło Łącka w pow. nowosądeckim, w rodzinie chłopskiej; był jednym z siedmiorga dzieci Jana i Katarzyny z domu Duda. Ukończył trzy klasy szkoły ludowej w Czarnym Potoku. Dalszą naukę przerwał ze względu na konieczność pomocy w pracach gospodarskich. W l. 1904–5 odbywał służbę wojskową w 20 p. armii austriackiej. Po 14 miesiącach został zwolniony wskutek reklamacji rodziny, w której zastępować musiał chorego ojca. Jeszcze przed pójściem do wojska nauczył się grać na trąbce i grywał na okolicznych weselach, imieninach i uroczystościach rodzinnych. Po odbyciu służby wojskowej ukończył w Nowym Sączu kurs sekretarzy gminnych i został sekretarzem gminnym w Olszance i rodzinnym Szczereżu. Należał też ponoć do towarzystwa rolniczego i był członkiem «Spółki Oszczędności i Pożyczek» w Łącku, w której 19 II 1911 wybrano go na członka Rady Nadzorczej. Po r. 1911, sprzedawszy część gospodarstwa w Szczereżu, wyjechał wraz z żoną do Bośni, gdzie we wsi Podbreżje koło Banjaluki nabył ok. dwudziestopięciomorgowe gospodarstwo. Prócz innych zajęć zarobkowych prowadził tam cegielnię i wapiennik. Zmobilizowany w czasie pierwszej wojny światowej do armii austriackiej, służył w taborach. Mimo nieustannego wykręcania się od walki (dokonywał samokontuzji) odznaczony został srebrnym medalem II kl. W r. 1917, po złożonej przez matkę reklamacji, został zwolniony z wojska i przybył do Szczereża, gdzie również znalazła się jego żona. W pierwszych latach po wojnie, sprzedawszy gospodarstwo w Bośni, podejmował się różnych zajęć zarobkowych w Sądecczyźnie. Najbardziej rentownym okazało się otwarcie w r. 1925 w Szczawnicy sklepu korzennego wspólnie z nie znanym nam bliżej kupcem. Uzyskany dochód pozwolił P-ie w r. 1926 na samodzielne otwarcie restauracji w Szczawnicy. Bankructwo wspólnika sklepu zmusiło go jednak do jej zamknięcia. Zlikwidowawszy ostatecznie gospodarstwo w Szczereżu, przystąpił w r. 1926 wspólnie z Wacławem Rolnym do budowy w Łącku kamienicy, w której otworzył restaurację. W niej «tylko dla utargu swojego przedsiębiorstwa restauracyjnego» grywał gościom na listku, akompaniując sobie na harmonii (grę na harmonii rozpoczął jeszcze w czasie pierwszej wojny światowej).

Decydujący wpływ na rozpoczęcie przez P-ę kariery ludowego muzyka i gawędziarza miał wywrzeć Włodzimierz Drewnicki, inspektor lotnej brygady skarbowej, który jako kontroler jego restauracji wysłuchał gry na listku i harmonii. Prawdopodobnie za jego namową, pożyczywszy strój góralski od byłego posła Józefa Bednarczyka z Chochołowa-Cichego, wyjechał P. w grudniu 1931 na swe występy muzyczne. Występ w radio krakowskim 19 XII 1931, dobre wynagrodzenie i znakomita reklama w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” pchnęły go na drogę wędrownego muzykowania. W tym samym miesiącu wystąpił jeszcze w Tarnowskich Górach, Katowicach, Rybniku, Sosnowcu i Mysłowicach. W r.n. dwukrotnie grał w radio warszawskim i koncertował w stołecznych szkołach i instytucjach. Z dalszymi koncertami zawędrował daleko na północ, do Torunia, Wąbrzeźna i Brodnicy. W r. 1932 przez krótki czas jego impresariem był poeta Tadeusz Szczecina. W tym samym roku P. nabył w Jeleśni koło Żywca kobzę, na której bardzo szybko nauczył się grać muzyk ludowy Wincenty Pyrdoł z Zarzecza koło Łącka. W tym też roku obaj wyruszyli na wielką podróż po całej Polsce. W r. 1935 do ich duetu dołączył Wojciech Harnaś Podhalański jako impresario. Odtąd, po rezygnacji Pyrdoła, aż do r. 1939 zwiększał się skład zespołu. Należeli do niego w różnych okresach: Genia Potońcówna, Józef Galica z Olczy (kobziarz), Franek Bobak (gęślarz), Józek i Tomek Pyrdołowie (tancerze) i ich siostra Maria, Wojtek Klag, Julek Hudzicki, Władek Jarząbek, Franek Lassak, Stanisław Berdychowski i Franciszek Szczepaniak. Corocznie P. dawał po kilkadziesiąt występów w różnych instytucjach, najczęściej szkołach powszechnych i średnich, objeżdżając kilkakrotnie najdalsze zakątki Polski od Katowic po Śniatyń, od Nowego Sącza po Starogard, Tczew i Wilno. W okresie poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej P. planował wyjazd z występami do zagranicznych ośrodków polonijnych. Jedynym zagranicznym występem P-y był udział w r. 1938 w międzynarodowym kongresie regionalistycznym w Hamburgu. W swoich występach popularyzował folklor górali łąckich, mylnie identyfikowany z folklorem podhalańskim. Składały się na niego gawędy, dowcipne przyśpiewki z okolic Łącka i gadki oparte na motywach Tetmajerowskich i podhalańskich. Do melodii granych na listku bluszczu należy m.in. „Góralu, czy ci nie żal”, „Za górami, za lasami”, marsz pierwszego pułku strzelców podhalańskich. Mistrzowska gra na listku bluszczu, własny akompaniament na harmonii, wspierane umiejętną reklamą, przyniosły P-ie dużą popularność w Polsce. Występy jego były pierwszą bodaj na tak wielką skalę popularyzacją folkloru w Polsce. W czasie wojny prowadzona przez P-ę restauracja stała się punktem kontaktowym dla wielu ludzi pragnących się przedrzeć przez granicę. Sam P. miał im to umożliwiać dzięki swym znajomościom. Uwięziony w lutym 1941 w wyniku donosu konfidenta, po przesłuchaniach na gestapo w Nowym Sączu został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i osadzony w 22 bloku; pracował w kartoflarni. Dn. 2 XII 1944 przewieziono go wraz z innymi więźniami do obozu w Dachau, gdzie zmarł na tyfus 10 II 1945.

Z zawartego w r. 1906 małżeństwa z Anielą, z domu Basta ze wsi Kadcza, miał sześć córek: Eleonorę, Stefanię (zmarłą jako dziecko w Bośni), Stefanię, Józefinę, Helenę, Janinę, i syna Eugeniusza.

 

Fot. w: „Ilustr. Kur. Codz.” 1932 nr 351, „Kur. Bydgoski” 1933 nr z 31 XII, „Kur. Czerwony” 1932 nr z 1 III; – Grotkowski T., Okupacja hitlerowska w Nowym Sączu i Sądecczyźnie w latach 1939–1945, „Roczn. Sądecki” T. 6: 1965 s. 136; Okupacja w Sądecczyźnie, W. 1979 s. 256; – Asanka-Japołł M., Na słonecznym ekranie podhalańskim (wywiad z Wojtkiem Harnasiem Podhalańskim), „Głos Podhala” 1935 nr 48, s. 2; Klemensiewicz S., Górą Podhale, tamże, 1933 nr 21 s. 2; Krokowski J., Wspomnienia z lat okupacji, „Roczn. Sądecki” T. 6: 1965 s. 156; Podróżny, Z pieśnią, słowem i muzyką sądecką po Polsce, „Głos Podhala” 1938 nr 25 s. 3; Szczecina T., Michał Piksa wirtuoz muzyki podhalańskiej, tamże 1932 nr 22, s. 4; Tommy, Jak Michał Piksa gra na listku, „Ilustr. Kur. Codz.” 1931 nr 352 s. 10 (fot.); Z listkiem, kobzą i gadką przez całą Polskę, „Ilustr. Kur. Codz.” 1935 nr 270, s. 9 (fot.); – Album z materiałami dotyczącymi występów i własnoręczny pamiętnik doprowadzony do r. 1933 w posiadaniu syna Eugeniusza, kierownika Banku Spółdzielczego w Łącku; – Informacje syna Eugeniusza i Mieczysława Krzywdzińskiego z Łącka, współwięźnia P-y w Oświęcimiu.

Julian Dybiec

Lustrzane odbicie artykułu Gazety z Żor



O rodzinie Piksów pisaliśmy niedawno przy okazji wspomnień z bitwy o Żory w 1945 roku, natomiast Święto Konstytucji 3 maja stało się idealną okazją, by zaprezentować kilka zdjęć żorskich pocztowców z rodzinnego archiwum Mariana Piksy, wykonanych właśnie 3 maja przed i po wojnie. To również idealna okazja, by wspomnieć powojennego naczelnika żorskiego urzędu pocztowego - Wincentego Piksę, który z pracą pocztowca związany był już od młodzieńczych lat. 




Z początkiem XX wieku pochodzący z Szerokiej Wincenty Piksa (rocznik 1890), pracował już w agencji pocztowej w podraciborskim Kornowacu. Tam poznał tajniki pracy na poczcie, pracował również jako listonosz. Niestety, wybuch I wojny światowej zmusił go do przywdziania munduru. Został wcielony do niemieckiego wojska. - W 1915 roku już został zaciągnięty do czynnej służby. Był w piechocie, mam jeszcze jego zdjęcia w takim eleganckim mundurze. Tata zaliczył wszystkie fronty pierwszej wojny, bo walczył na froncie włoskim, francuskim i na rosyjskim. Był sierżantem, ale jak później wspominał, niemieccy oficerowie go nie lubili, bo był Ślązakiem - mówi Marian Piksa, syn Wincentego Piksy. 

- Tata wspominał sytuację z frontu włoskiego, gdzie jeden z oficerów nie darzył go sympatią. Brakowało zaopatrzenia, dlatego tata bez rozkazu zdecydował się pójść do pobliskiej wioski, by zdobyć pożywienie dla żołnierzy. Tam w jednym z domów zastał dwóch staruszków, którzy modlili się do Maryi. Pomogli mu, ale gdy wychodził, zobaczył, że czeka na niego właśnie ten oficer. Tata zauważył, że ten bez słowa otwiera kaburę pistoletu. Oczywiście mógł zastrzelić mojego ojca, bo złamał rozkaz. Tata był szybszy i nim oficer zdążył wyciągnąć pistolet, wymierzył do niego z karabinu. Jeździec odpuścił i bez słowa odjechał. Później również nie wyciągnął wobec ojca żadnych konsekwencji - tłumaczy Marian Piksa. 

Po wojnie Wincenty szczęśliwie wrócił do Kornowaca, gdzie ożenił się z miejscową dziewczyną. Była córką tamtejszego gospodarza, Kałuska. Ich dom istnieje do dzisiaj, a budowany był w 1884 roku. Miała na imię Konstantyna. Spodobała się młodemu listonoszowi, choć mogła wyjść za właściciela miejscowego majątku z Kolonii Kornowackiej o nazwisku Kampka. Wybrała Wincentego i wzięli ślub w 19 maja 1919 roku. Wesele odbyło się w tamtejszej restauracji. Nie nacieszyli się długo, bo 16 sierpnia wybuchło pierwsze powstanie śląskie. Wincenty wtedy również zajmował się pocztą. Nosił listy z jednej strony frontu na drugą, dzięki specjalnej przepustce podczas wszystkich powstań. Nic mu się nie stało, a w 1922 roku otrzymał nakaz pracy w Żorach, gdzie przeprowadził się wraz z żoną i dziećmi. 

Wtedy na poczcie zarabiało się dobrze, dlatego rodzina Piksów zdołała oszczędzić pieniądze i w 1929 roku wbudowali dom. Niestety wraz z nadejściem II wojny światowej w 1939 roku, pocztowcy, jako pracownicy administracji, zostali zmuszeni do ucieczki na wschód. Wśród nich znalazł się także Wincenty Piksa, który uciekał na rowerze. Dotarł do Jarosławia, gdzie jego grupa została zbombardowana przez niemieckie samoloty. - Dwóch jego kolegów zginęło, zostali rozszarpani podczas bombardowania. Mój ojciec został ranny w głowę i trafił do miejscowego szpitala. Leżał tam z harcerzem o nazwisku Porwolik, który po wojnie czasem odwiedzał ojca w Żorach. Został on później ordynatorem w szpitalu w Rydułtowach. W październiku 1939 roku ojciec wrócił do Żor - wspomina Marian Piksa. 

W czasie okupacji Żorach poczta działała, ale pracowali w niej niemieccy urzędnicy. „Wszystkie budynki państwowe zostały zajęte przez władze na potrzeby własnych urzędów. Tak stało się również z budynkiem poczty w Żorach, w którym nadal funkcjonowała poczta, jednak pod szyldem niemieckim i z niemiecką administracją.” - pisze w „Kalendarzu Żorskim 2016” Edward Burcek. Niestety budynek poczty, jak większość zabudowań miasta nie przetrwał bombardowania w marcu 1945 roku. Żorscy pocztowcy, w tym Wincenty Piksa, spotkali się po wojnie i uzyskali zgodę Obwodowego Urzędu Pocztowego w Rybniku na ponowne założenie urzędu pocztowego w Żorach. Listy były przyjmowane już 16 maja 1945, a od stycznia 1946 roku Wincenty Piksa objął stanowisko naczelnika poczty. Był naczelnikiem przez 10 lat, do 1956 roku, kiedy przeszedł na emeryturę.